poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rutyna V

Piąty rozdział! Jeeej! Mam nadzieję, że spodoba się tak jak poprzednie. Teraz zacznie się dziać coraz więcej, więc rozdziały będą dłuższe, liczę, że zostanie Was-czytelników tak dużo jak teraz, a może z czasem pojawicie się w większej grupie. Miłego czytania! <3

Rutyna V

   Po tym pełnym entuzjazmu okrzyku nie zostało mi nic innego jak tylko dołączyć się do dziewczyn i zacząć planować menu na nasz weekend. Rodzice zostawili mi wolny dom na trzy dni, a w komplecie pełną lodówkę i zapowiadającą się świetnie pogodę. Lepiej być nie mogło!

*dom*

Mój tata kończył się jeszcze pakować, ale oczywiście w niczym nam to nie przeszkadzało, bo wszyscy moi znajomi Go uwielbiają. Czasami mam wrażenie, że bardziej ode mnie, hahaha!
-Tato?
-Słucham córcia!-zapytał opierając się na moment o blat w kuchni.
-Jedziesz po mamę teraz?
-Tak, zaraz wychodzę i macie cały dom wolny. Odpoczniesz w końcu od tych Twoich staruszków.-zażartował.-Jakbyście czegoś potrzebowały to dzwońcie.-dodał i wrócił do garderoby.
Kilka minut później był gotowy.
-Jadę! Bawcie się dobrze.
-Wy też. Papa!
-Pa.-Cmoknął mnie w czoło.-Cześć dziewczyny!-zawołał i zamknął za sobą drzwi.

-To co będziemy jeść?
-Pii...
-Błagam, nie możemy jeść ciągle tego samego.-zaśmiałam się do Wanesy, która od razu chciała zaproponować pizzę.
-Jedziemy do Mc'Donald's!-Angela podskoczyła zrzucając z siebie jeansową kurtkę.
-A może same coś ugotujemy? Nat przecież ma kuchnie w tej swojej villi.-propozycja Nicole wydawała się być najciekawsza.
-Myślę, że to dobry pomysł. Napijemy się kawy i jedziemy na zakupy!-podniosłam rękę w geście nakazu pójścia na górę.-Teraz tylko kombinujcie, co chcemy przygotować.

*godzinę później*

-Nicole! Pospiesz się, bo nie zdążymy!-Angela darła się z dołu.
-Moment, szukam telefonu...
-Czekaj, zadzwonię do Ciebie.-wyjęłam mojego Henryka z kieszeni i wybrałam Jej numer,
-Znalazłam!-oznajmiła zbiegając do nas po schodach.-Możemy iść.

Ruszyłyśmy uliczką w stronę przystanku autobusowego, żeby...

-No nie! Przecież nie zdążymy...-Wanesa zatrzymała się w pewnym momencie patrząc w stronę autobusu, który właśnie opuścił przystanek.
-Cudownie...-podsumowałam i wyjęłam telefon.-Taksówka?
-Hallo? Mogłabym zamówić taksówkę na teraz? Ulica Górna.
Pani, która odebrała odparła, że nie ma problemu, a za pięć minut przyjedzie po nas samochód.
-Dziękuję. Do widzenia.

-I co?
-Zaraz przyjedzie.-uśmiechnęłam się-Chodźcie, usiądziemy sobie na ławce.

Taksówka przyjechała punktualnie, a my mogłyśmy szybko dostać się tam gdzie chciałyśmy.

-Dziękujemy.-zapłaciłam wychodząc jako ostatnia z samochodu.

-No! Laski, idziemy na zakupy... Zapowiada się kolejny genialny weekend razem!
-Zgadzam się. Będziemy się super bawić, a jak już jutro reszta przyjdzie, to w ogóle będzie fantastycznie.-Nicole podskoczyła z radości i chwyciła za wózek sklepowy.

Godzinę zwiedzałyśmy sklep i wrzucałyśmy do koszyka wszystko co podobno mamy zjeść, wypić itd podczas nadchodzących trzech dni.
Na szczęście mamy już wszystko, więc możemy wracać.
-Chyba jestem głodna...-Angela oznajmiła wypakowując chipsy na taśmę przy kasie.
-Hahha, wiedziałam, że to powiesz! Zaraz dostaniesz żarłoku!-Wanesa zaśmiała się i kontynuowała opróżnianie koszyka.
-Można kartą?-moje ulubione pytanie... Musiałam je zadać.
-Tak, oczywiście. PIN i zielony.
-Proszę bardzo.-uśmiechnęłam się do ekspedientki i włożyłam kartę z powrotem do portfela.-No to jedziemy do domu...

Dotarłyśmy bez większych problemów. Szkoda tylko, że dwie paczki ciastek nie dotarły razem z nami na miejsce, ale to chyba nic strasznego!
Teraz czas przygotować obiad i trochę ogarnąć górę. Moja mama zostawiła tam tyle rzeczy, że nie ma jak się odwrócić.
-Naaaaaaaaat!-krzyk dobiegający z kuchni nie brzmiał zbyt dobrze.-Chodź tu! Szybko!
-Co się stało?-wbiegłam szybko na górę, a to co zastałam... nie do opisania.-Co Wyście zrobiły?!


(wszystkie grafiki pochodzą z portalu weheartit.com)

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Rutyna IV


  Czwarty rozdział, tak jak obiecałam, pojawił się dość szybko. Zapraszam do czytania, komentowania i wyrażania swojej opinii pod tekstem. Do zobaczenia za niedługo przy czytaniu kolejnego rozdziału! :* 

Rutyna IV

   Po wyjściu mojego taty, siedziałyśmy i wygłupiałyśmy się jak zwykle.
-Jest pizza!-krzyknęłam zbiegając po schodach słysząc dźwięk dzwonka do drzwi.

-Dzień dobry!
-Witam, dwie duże i mała z colą, tak?
-Tak. Ile...
-Tak jak zwykle.-Dostawca odpowiedział na moje pytanie zanim zdążyłam je zadać.
-Okej.-Podałam mu pieniądze i uśmiechnęłam się.-Dziękuję i miłego dnia!
-Dzięki! Smacznego.-Odpowiedział szczerym uśmiechem i oddalił się w stronę swojego służbowego auta.
Zamknęłam drzwi i wbiegłam na schody. Znalazłam się w salonie, gdzie dziewczyny już czekały na naszą ulubioną pizzę.
-Jedzenieeee!-Okrzyk Angeli mógł świadczyć tylko jedno, ona pierwsza zaatakuje nasz obiad.
-Wiedziałam...-Edyta, spokojnie powiedziała, wstając z kanapy.
-Hahaha! Najchudsza, a najwięcej je!
-Noo, Nat my też tak musimy jeść, może przez to się chudnie!-Wanesa podeszła do mnie, żeby podzielić się swoim fascynującym pomysłem.
-To by było za piękne...-Westchnęłam i dorwałam kawałek margheritty.

Wieczór minął bez większych szaleństw. Spędziłyśmy kolejny miły dzień razem, a po 21, jak już miałyśmy się rozstać, moja mama zaproponowała, że zawiezie nas wszystkie do szkoły rano, więc możemy spędzić razem całą noc. Niestety, nie udało nam się zostać w komplecie... Ania, Klaudia i Laura musiały wracać do domu, ale nic w tym strasznego, nadrobimy w sobotę!

*piątek*

-Koniec!-Wydarłam się żegnając wszystkich naszych braci, siostry i innych teściów.
-Ja będę jutro o 12, okej?-Martyna zapytała wyciągając z kieszeni telefon.
-Jasne, bez stresu, mamy cały weekend.-Uśmiechnęłam się do Niej i zwolniłam lekko, żeby zawiązać buta.
-A my widzimy się już dzisiaj!-Wanesa, Angela i Nicole dodały chórkiem.






(wszystkie grafiki pochodzą z portalu weheartit.com)